
Jak pewnie większość z Was wie, w grudniu 2020 roku staliśmy się domem tymczasowym dla pięciotygodniowej suczki z podwarszawskiej wsi. Trafiła ona do nas dzięki opiekunom Prezki - Patrycji i Markowi, którzy pojechali po dwa małe pieski samochodem, jakieś 2 godziny drogi od Warszawy. Jedna suczka trafiła tymczasowo do nich, a na drugą namówili nas. Bardzo im za to dziękujemy - był to nasz pierwszy „tymczas” i już teraz wiemy, że z pewnością nie ostatni, bo bardzo nam się spodobała ta inicjatywa.
![]() | ![]() |
Panga oraz jej siostra Zonda urodziły się w jednym miocie razem z czterema samcami, którzy szybko znaleźli nowych właścicieli w okolicznych domostwach. Niestety suczki pod tym względem mają trudniej, bo ewentualna ciąża generuje problemy, na które mało kto ma ochotę. Szczeniaki trafiły do naszych domów po pięciu tygodniach od narodzin, czyli bardzo wcześnie - powinny jeszcze przez kolejnych kilka tygodni (przynajmniej do 8 - 9 tygodnia życia) przebywać przy matce, żeby móc pić jej mleko i uczyć się podstawowych zachowań. Prawdopodobnie z tego powodu Panga była dosyć głośnym szczeniakiem - zaczynała wokalizować za każdym razem, gdy czuła się chociaż trochę niepewnie, przykładowo, gdy weszła pod fotel i nie wiedziała jak spod niego wyjść, albo gdy nie wiedziała jak zejść z kanapy.

Naszym podstawowym zadaniem jako tymczasowych właścicieli było karmienie małej, ale także uczenie jej prostych zachowań, takich jak załatwianie potrzeb w konkretnym miejscu, a nie gdzie popadnie. Do tego celu wykorzystywaliśmy podkłady higieniczne dostępne w sklepach zoologicznych i aptekach - po każdej drzemce przenosiliśmy Pangę właśnie na taki podkład i czekaliśmy aż się na niego załatwi. To bardzo proste i niewymagające działanie szybko przyniosło efekty i Panga zaczęła sama wchodzić na matę w momencie, kiedy chciało jej się siusiu.
![]() | ![]() |
W ciągu całego miesiąca wspólnego życia ze szczeniakiem odwiedziliśmy także kilkukrotnie weterynarza w celu odrobaczenia i szczepienia, a także by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Oprócz tego regularnie wychodziliśmy na spacery, na których Pangę trzymaliśmy na rękach (jedyne miejsce, w którym chodziła wolno na zewnątrz to nasze zagrodzone podwórka w Zakopanem). Chodzi o to, że młode psy, które nie zakończyły jeszcze wszystkich szczepień, są narażone na różne choroby zakaźne takie, jak np. parwowiroza, którą zarazić się można poprzez kontakt z zainfekowaną powierzchnią. Szczeniaki rodzą się z przeciwciałami uzyskanymi od matki, a także przyswajają je pijąc jej mleko. Taka „matczyna odporność” z czasem zanika, a w momencie, kiedy pies oddzielony zostaje od matki na zbyt wczesnym etapie życia, tak jak to miało miejsce w przypadku Pangi, zagrożenie w postaci wirusa musimy potraktować jeszcze poważniej. Przyjmuje się, że 1g kupy psa zarażonego parwowirozą może spowodować infekcję nawet miliona psów (!). By doszło do zarażenia, co ciekawe, nasz szczeniak niekoniecznie musi mieć bezpośredni kontakt z zainfekowanymi odchodami. Wirusa możemy przynosić z zewnątrz nawet na własnych butach, dodatkowo jest on odporny na środki czystości i ozonowanie, a raz wniesiony do domu, może przetrwać tam nawet kilka miesięcy. Szczególną ostrożność należy zachować w trakcie wizyt u weterynarza, u którego podłoga może być siedliskiem parwowirozy. Taką wizytę można przeprowadzić w pełni bezpiecznie trzymając szczeniaka na rękach, albo usadzając go na czystym podkładzie higienicznym. Kończąc temat parwowirozy chcemy zaznaczyć, że nie ma przeciwwskazań do tego, by niezaszczepiony szczeniak przebywał w jednym domu ze zdrowym i w pełni zabezpieczonym psem, a także by poznawał nowe, oczywiście zaszczepione, psy w bezpiecznej przestrzeni. Socjalizacja to bardzo ważny element szczenięctwa :).
![]() | ![]() |
Filet nie ma problemu ze szczenięcymi dziewczynkami, więc wprowadzenie Pangi do naszego domu nie było trudne. Był wobec niej cierpliwy i wyrozumiały, ale miał też swoje granice po przekroczeniu których powarkiwał, albo nawet i kłapał szczęką. Pierwsza tak sytuacja wydarzyła się, gdy Panga podeszła do jego miski w trakcie gdy jadł. Generalnie staraliśmy się ich odgradzać w trakcie posiłków, bo wiemy, ze Filet ma problem z innymi psami zbliżającymi się do jego miski, ale przez nasze niedopatrzenie tego dnia nie zamknęliśmy Pangi w innym pokoju. Gdy zorientowałam się co się szykuje było już za późno, zirytowany Filet zawarczał, a potem nastraszył Pangę kłapaniem pyska, która ze swoją tendencją do panikowania zaczęła piszczeć, jakby ją ze skóry obdzierano. Co zabawne, ta sytuacja wcale nie spowodowała, że Panga przestała zaczepiać Fileta w trakcie jedzenia. Nadal to robiła, cwaniara. Jedyne co się zmieniło, że od tego czasu Filet z dnia na dzień zaczął to tolerować i dochodziło nawet do tak urokliwych momentów, jak wspólne wylizywanie karmy z lickmaty.
![]() | ![]() |
Miesiąc jako DT był dla nas zarówno wymagający, ale też bardzo satysfakcjonujący. Do tej pory żadne z nas nie miało doświadczenia z opieką i wychowaniem szczeniaka, także na własnej skórze nauczyliśmy się jak obchodzić się z psim bąbelkiem. Jesteśmy dumni zarówno z tego, że znaleźliśmy jej najlepszy nowy dom na świecie, jak i z faktu, że od początku przyzwyczajaliśmy ją do życia w mieście. Oprócz długich podróży samochodem, hałasów, przebywania z innymi zwierzętami oraz dużą ilością ludzi, przekonaliśmy ją, że zostawanie samej w domu nie jest żadnym kłopotem. Mamy nadzieję, że wszystko to, czego przy nas się nauczyła ułatwi pracę związaną z wychowaniem jej nowym opiekunom. Filet również zyskał coś bardzo ważnego - umiejętność dzielenia się jedzeniem i zabawkami (ciekawe na jak długo).
![]() | ![]() |
W odpowiedzi na wiele wiadomości, które dostawaliśmy w związku z byciem domem tymczasowym dla Pangi, postanowiliśmy przygotować odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. Pomogła nam w tym Patrycja (@prezka_z_pudelka), która od kilku lat współpracuje z fundacjami i przez której dom przewinęło się już wielu tymczasowiczów i tymczasowiczek :)
- Jaki cel ma dom tymczasowy? Co pies i opiekun mogą na tym zyskać?
Filety: Myślę, że istnieje co najmniej kilka motywacji do tego, by przygarnąć psa na tymczas. Po pierwsze, można to zrobić by sprawdzić się jako przyszły opiekun psa. Jeśli macie wątpliwości, czy dysponujecie odpowiednią ilością czasu, czy wystarczy Wam uwagi, cierpliwości i czy posiadanie psa jest dla Was - możecie to przetestować w tym krótkim okresie. Posiadanie psa wiąże się z dużą odpowiedzialnością, dlatego jeśli nie jesteście pewni swojej decyzji - sprawdźcie się w takiej roli. Po drugie można w ten sposób uczynić życie psa szczęśliwszym, bo dzięki temu może oczekiwać na stały dom w dobrych warunkach
Patrycja: Dom tymczasowy (czyli tymczas, dt) to dom, w którym psiak przebywa przez pewien okres, najczęściej do chwili znalezienia domu stałego, czasami jednak mieszka w nim przez określony czas np. 2 tygodnie. Ogólnie dzięki tymczasowaniu pies uczy się życia z człowiekiem. Często przerażone wszystkim psiaki zamieniają się w beztroskie i szczęśliwe! Dt to złoto!
- Jak zostać domem tymczasowym?
Patrycja: Wszystko zależy od konkretnej fundacji/instytucji. Często podpisuje się umowę na bycie domem tymczasowym, czasami jednak jest to po prostu umowa ustna.
Filety: Najprostszym sposobem jest zgłoszenie takiej chęci fundacji albo lokalnemu schronisku. Kiedy na horyzoncie pojawi się już podopieczny trzeba dopełnić formalności, które są indywidualne dla każdej instytucji, ale z pewnością nie będą stanowić kłopotu ani nie zajmą dużo czasu.
- Czy można zostać domem tymczasowym mieszkając już z psem/psami?
Filety: Można, ale to zależy od psa - zarówno rezydenta, jak i potencjalnego tymczasowicza. Jesteśmy przekonani, że ważną rolę w pierwszych tygodniach życia Pangi odegrał Filet, który z nadzwyczajną cierpliwością prowadził ją przez kodeks psich zachowań i zakazów. Panga miała również spory wpływ na niego, bo pod koniec znajomości pozwalał jej na wspólne jedzenie z jednej miski. Jeśli ktoś z Was zastanawia się nad domem tymczasowym ze względu na posiadanie innego psa - u nas zadziałało to świetnie, ale trzeba pamiętać, że każdy pies jest inny i różnie może zareagować na nowego lokatora. - Ile kosztuje mnie bycie domem tymczasowym?
Filety: Zależy od tego, jaki rodzaj domu tymczasowego będziecie mogli zaoferować. Najczęściej fundacja oddaje poniesione koszty (wtedy na wszystkie zakupy, czy wizyty u weta trzeba brać fakturę), ale możecie też, jeśli jesteście w stanie, wszystkie koszty pokrywać sami i tym samym dodatkowo wesprzeć daną organizację. Trudno natomiast jednoznacznie określić jakiego rzędu są to koszty, bo ma na nie wpływ wiele czynników takich, jak czas pobytu psa, jego wiek, wielkość i chorowitość. W naszym przypadku sprawa wyglądała tak, że na początku na własną rękę zapewnialiśmy Pandze jedzenie i podkłady higieniczne, fundacja zapłaciła za jedną wizytę u weterynarza, natomiast po wybraniu przyszłych opiekunów Pandzi to oni zobowiązali się do pokrycia kosztów, które wygeneruje będąc jeszcze u nas.